poniedziałek, 13 września 2010

Porady: Sterylizacja zdaniem lekarza weterynarii

Sterylizacja suk jest podstawową metodą kontroli populacji psów w krajach zachodnioeuropejskich i tam dalej za wielką wodą też. Generalnie przyjmuje się, ze suki i psy, które nie są przeznaczone do hodowli poddaje się zabiegowi usunięcia gonad czyli gonadektomii.
W terminologii weterynaryjnej istnieje kilka pojęć, które dotyczą zabiegów operacyjnych na narządzie płciowym. Najbardziej popularnym jest ovariohisterectomia-OVH, czyli usunięcie jajników i macicy, czasem w literaturze zachodniej zamiennikiem jest panhisterectomia. I mówiąc o sterylizacji suk to należy mieć na myśli. Tylko ten zabieg jest rekomendowany jako chirurgiczna metoda kontroli rozrodu. Na szczęście coraz rzadziej lekarze wet stosują technikę usuwania tylko jajników- ovariectomia - nic bardziej błędnego w założeniu. Usunięcie tylko gonad, a pozostawienie macicy potencjalnie sprzyja rozwojowi infekcji, co bardzo często doprowadza do konieczności wykonania jeszcze jednej operacji w celu usunięcia chorej, zajętej stanem zapalnym macicy. Również nierozsądnym i wręcz bezsensownym działaniem jest histerectomia, czyli usunięcie macicy i zostawienie jajników. Ciąża owszem się nie rozwinie, bo nie ma inkubatora, ale cieczki pozostaną. Pozostawienie jajników to również ryzyko nowotworzenia, zapalenia czy skrętu. Tak, więc jedynym słusznym działaniem jest wycięcie wszystkiego: jajników i macicy.



A kiedy jest dobry termin na wykonanie zabiegu – przed, w trakcie czy po cieczce?

Wykonanie zabiegu tuż przed cieczką, na ostatnią chwilę nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo tak do końca sami nie wiemy, jaka jest aktywność jajników. Lepiej już sobie odpuścić i poczekać.
Wykonanie operacji w trakcie cieczki jest najbardziej nierozsądnym i głupim pomysłem na jaki można wpaść. A wiem, że niektórzy lekarze podejmują się takiej operacji. Więc Wy jako uświadomieni hodowcy nie zgadzajcie się na to. W tym czasie hormony szaleją jak fani techniawek w klubach na Ibisie a wycinanie jajników może spowodować tylko spore zamieszanie w organizmie suki. Powstaje „dziura hormonalna”, która organizm czasem próbuje „zakopać” zwiększoną aktywnością nadnerczy. I choćby zabieg był dobrze wykonany technicznie nagle zaczynają pojawiać się wypływy z pochwy, psy się interesują suką…co jest grane? A to nadnercza produkują hormony przypominające w działaniu estrogeny i zaczyna się zabawa jakby jajniki nigdy nie zostały usunięte. No tyle, że ciąży nie będzie. A jakie sa konsekwencje…o tym dalej przy odpryskach jajnikowych.
Sterylizacja niesie za sobą pewne ryzyko nieotrzymania moczu, spowodowane brakiem estrogenów, ale gdy taki zabieg wykona się w trakcie cieczki to ryzyko wzrasta na tyle, że możemy być niemal pewni takich komplikacji. Jak nie do roku po strylizacji to po 2-3 latach prawdopodobieństwo jest wysokie.
Poza tym w trakcie cieczki narząd płciowy jest bardzo mocno przekrwiony, więc po co dobijać sukę utratą dużej ilości krwi. Okres rekonwalescencji po zabiegu jest znacznie przedłużony.
Niekiedy na wskutek zbyt szybkiego wykonania zabiegu po cieczce – w fazie dioestrus - można obserwować pojawienie się laktacji. Laktacja jest efektem nagłego spadku stężenia progesteronu w krwi obwodowej, co wpływa stymulująco na wydzielanie protaktyny i oksytocyny, tak jak to ma miejsce podczas porodu. I w ten sposób wskazaliśmy termin wykonania zabiegu – po fazie dioestrus, co w praktyce oznacza nie wcześniej niż 3 - 4 miesiące po cieczce. Pamiętajmy, ze faza ciałek żółtych u suki nieciężarnej wynosi nawet 100 dni, więc nie ma co się spieszyć z zabiegiem. Jeśli się już nań decydujemy to termin wyznaczajmy zgodnie z gospodarka hormonalną suki, unikniemy wielu nieprzyjemnych komplikacji.

Podsumowując: sterylizacja suki powinna być wykonana metodą ovariohisterectomii w terminie 3 - 4 miesięcy po cieczce.




Sterylizacja przed czy po pierwszej cieczce?

Czas wykonania zabiegu jest tematem kontrowersyjnym. Z jednej strony sterylizacja pediatryczna – przed pierwszą cieczką – przynosi korzyści, z drugiej zaś niesie zagrożenia, które mogą się zmieniać z zależności od wieku i rasy.

Zalety sterylizacji przed pierwszą cieczką:
Obniżenie ryzyka wystąpienia nowotworów gruczołu sutkowego o 99,5%, podczas gdy sterylizacja ma miejsce pomiędzy pierwszą a drugą cieczką ryzyko spada o 92%. Natomiast usunięcie jajników i macicy powyżej drugiej cieczki nie ma wpływu na obniżenie się ryzyka wystąpienia wspomnianych nowotworów.

Jeśli bierzemy pod uwagę wady zabiegu przed pierwszą cieczką:
1. Prawdopodobieństwo większego ryzyka występowania okołosromowego zapalenia skóry lub młodzieńczego zapalenia
2. Suki sterylizowane poniżej 3 miesiąca życia wykazują większą tendencję do nietrzymania moczu w porównaniu do suk sterylizowanych w wieku od 3 miesięcy do 1 roku
3. Tempo wzrostu jest niezmienione, jednak zamykanie nasad kości jest opóźnione. Co ważne dla hodowców owczarków niemieckich: u samic poddanych sterylizacji przed 6 miesiącem życia częstotliwość występowania dysplazji biodrowej wynosiła 6,7%, a w przypadku psów sterylizowanych pomiędzy 6 a 12 miesiącem życia 4,7%. Niby niewiele…a jednak znacząco.
4. U suk sterylizowanych przed ukończeniem pierwszego roku życia występowanie mięsaka kości jest ponad 3 razy większe niż u samic niesteryliowanych.

Zamiast straszyć się konsekwencjami, co będzie gdy zrobimy zabieg lub go nie zrobimy przyjrzymy się sprawom bardziej przyziemnym, a tym samym bardziej prawdopodobnym.



Zabieg usunięcia jajników i macicy jest zabiegiem powszechnie wykonywanym, ale rutyna może być przyczyną komplikacji takich jak: infekcje pozabiegowe, krwotoki, pozostawienie tkanki jajnikowej, zrosty pooperacyjne. Z infekcjami i krwotokami radzimy sobie już dość dobrze, więc nie będę się rozpisywać, choć czasem sprawa jest tak popaprana, że należy wykonać zabieg poprawkowy. Zrosty na szczęście nie zdarzają się często, a nawet jeśli są to wielu przypadkach pies czuje się na tyle dobrze, że nie trzeba interweniować. Takie sytuacje mogą zawsze mieć miejsce po zabiegu na jamie brzusznej i wierzcie mi, nie zawsze jest to wina lekarza i źle wykonanego zabiegu. Naprawdę może się przydarzyć najlepszym. Tylko ci co nic nie robią nie zaliczają takich „wpadek”.
Jednak chcę zwrócić uwagę na pozostawienie fragmentu jajnika. Niekiedy jest to czysty przypadek, ot dotknięcie do sieci nożyczkami, na których jest fragmencik tkanki jajnikowej (po jakimś czasie w ten fragmencik wrastają naczynia krwionośne i „odtwarza” się jajnik). Niekiedy jest to rażące niedbalstwo (czy to na wskutek niedokładnego usunięcia tkanki czy jako efekt „zgubienia” fragmentu jajnika w jamie brzusznej). Objawem świadczącym o pozostawieniu tkanki jajnikowej jest pojawienie się aktywności jajnikowej – wypływ podobny do cieczki, potwierdzić można to badaniem np. cytologicznym, zainteresowanie psów, powiększenie sromu. Mówimy wówczas o tzw. odpryskach jajnikowych. I nie jest to tylko problem właściciela, który musi znów użerać się z „cieczkami” suki i watahą adoratorów, ale również jest to podniesione ryzyko wystąpienia tzw. stump pyometra, czyli ropomacicza kikutowego – stanem chorobowym objęty jest wówczas kikut, który został po wycięciu macicy.

Wracając do wieku suki. Jasnym jest, że wykonanie zabiegu sterylizacji u suki przed pierwszą cieczką znacznie, bo niemal w 100% eliminuje ryzyko nowotworów gruczołu sutkowego. Jednak jak widać z powyższego zestawienia nie jest to tak do końca rewelacyjna metoda, choć Ameryka ją kocha. A jeszcze dodajmy, że taka suka z dużym prawdopodobieństwem zostanie infantylna, zdziecinniała. Nie jest powiedziane, że na pewno, ale prawdopodobnie. Może Ameryka kocha wieczne szczeniaczki, taki Walt Disney 24/dobę…nie wiem, może?

Hmmm…czy nie wydaje się rozsądne, więc by odczekać tę pierwszą cieczkę i po niej – w odpowiednim terminie – ciachnąć jajniki i macicę? Ja wychodzę właśnie z takiego założenia. Moje zdanie jest takie:
- po pierwszej cieczce suka jest dojrzała płciowo;
- kończy tez rozwój somatyczny;
- nadal ryzyko wystąpienia nowotworów gruczołu sutkowego jest mniejsze niż 10%, a więc do zaakceptowania;
- ryzyko wystąpienia nieotrzymania moczu jest mniejsze niż w przypadku pediatrycznego zabiegu, szczególnie jest to ważne dla tych, którzy sukę maja w domu – zalana chałupa nie należy do przyjemnych miejsc gdzie chcemy spędzać czas, a zaszczany (pardon Panie i Panowie) pies nie jest naszym ukochanym przytulaskiem. Leczenie takiego stanu chorobowego niekiedy odbywa się tylko poprzez częste podawanie estrogenów, czego skutkiem ubocznym jest spadek odporności spowodowany uszkodzeniem szpiku kostnego, nie mówię już o zaburzeniach dermatologicznych…a wszystko przez suplementację estrogenów.



Niektórzy hodowcy zwracają uwagę na wzrost występowania nowotworów kości (głównie osteosarcoma) u psów sterylizowanych, szczególnie przed pierwszą cieczką. I powiem Wam, że trudno jest mi odnieść się do tych komentarzy. Dlatego, że w swojej praktyce nie spotkałam się ze ścisłym powiązaniem wystąpienia tego nowotworu ze sterylizacją. Faktem jest, że wykazano związek pomiędzy ekspozycją na hormony wytwarzane przez gonady, a ryzykiem wystąpienia mięsaka kości. Tak więc, to że w mojej praktyce nie spotkałam się z taką sytuacją by sterylizowana suka cierpiała na nowotwór kości nie świadczy o braku problemu. Ale proponuję podejść do sprawy z rozsądkiem. Jeśli decyduję się na sterylizację, ponieważ chcę uniknąć ropomacicza czy nowotworu gruczołu sutkowego to problem nowotworu kości staje się poniekąd marginalny, gdyż prawdopodobieństwo jego wystąpienia w porównaniu z powyższymi zaburzeniami płciowymi jest dużo mniejsze. Poza tym to nie brak estrogenów jest jedynym czynnikiem predysponującym do mięsaka kości. Zacznijmy od rasy i masy: Jest to choroba głownie psów dużych i olbrzymich – na 1462 przypadków tej choroby, w 29% dotyczył psów o masie powyżej 40kg, a tylko w 5% psów o masie mniejszej niż 15kg. Podejrzewa się, ze choroba ta może mieć podłoże dziedziczne. Częściej występuje u psów niż u suk. Mięsak często występuje u psów, u których dochodzi do wielokrotnych mikrourazów kości lub większych uszkodzeń. I raczej tu widziałabym główną przyczynę a nie bezpośrednio w sterylizacji. Sterylizacja ma tu znaczenie pośrednie.

A otyłość? No moi drodzy…to, że nie ma estrogenów, czyli mini bateryjek Duracell i metabolizm jest wolniejszy, to kto odpowiada za zawartość michy i ilość ruchu, hę? No kto? No Wy  Suka nie musi być gruba po zabiegu, choć ma większe ku temu predyspozycje (ja też, patrząc na wszystkie baby w mojej rodzinie powinnam być baaaardzo okrągła, a jestem tylko trochę okrągła). Obowiązuje metoda – karmimy zgodnie z potrzebami: mało aktywności = mało energii w paszy, dajemy dobrze jakościowo zjeść, ale mniej; nie odbieramy mikro- i makroelementów, ograniczamy tłuszcze i węglowodany (mniej makaronu, tłuszczu czy skór drobiowych, więcej mięsa-chudego). I więcej się ruszamy! Duża aktywność = pasza dla aktywnych psów i nic się nie odłoży w postaci fałdek. Da się, przecież sami wiecie!!! Nie wierzycie: badania na 44 sukach pracujących, tak samo karmionych i tak samo pracujących nie wykazały różnic w masie ciała pomiędzy nieoperowanymi a operowanymi sukami.

Dr n.wet. M.Klimowicz-Bodys

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz